Na stole chirurgicznym leży pacjent, kt贸rego znam i... nienawidzę. Kiedy ogłaszam godzinę śmierci, m贸j głos jest spokojny. Sala operacyjna zamiera. Wszystkie oczy skierowane są na mnie, szeroko otwarte i pełne napięcia. Nigdy nie straciłam pacjenta. Aż do dzisiaj. Moje dłonie drżą w rękawiczkach. Roztrzęsiona i słaba osuwam się na podłogę. Jedyną podporą jest zimna, wyłożona płytkami ściana. Zawsze wiedziałam, co zrobić. Tym razem jest inaczej. Jaki jednak miałam wyb贸r, gdy go rozpoznałam? I co zrobię, by się chronić, jeśli ktoś dowie się prawdy?